czwartek, 27 lutego 2014

Nastolatka kiedyś, a dziś


Świat mody. 


  Szafiarki kolorowe jak paw wpuszczony do zakładu malarskiego, lub klony wypuszczone z jednej fabryki. Generalnie odległy mi temat, bo noszę to, w czym mi wygodnie i co odzwierciedla moją osobowość. Dużo by narzekać na dzisiejsze czasy, ale jedno w nich lubię – nosisz, co chcesz. O ile niektórzy nadużywają tej swobody, to ja z wielką radością przyjęłam „najnowsze trendy”. Powód jest prosty… mogę ubrać wszystko to, co na nastoletniej Ann byłoby po prostu wyśmiane.



1.      Leginsy
Kiedyś welurowe lub bawełniane, koniecznie z bohaterami bajek – wystarczy zajrzeć do albumu ze zdjęciami. Hit przedszkola, zmora podstawówki. Za co je uwielbiam? Za nieziemską wygodę i swobodę kucania. Chociaż nie ukrywam, że dodatkowym atutem jest ładnie wyeksponowany zad.

2.       Kalosze
Dobre na wykopki, brodzenie w szambie, tudzież obowiązkowe dla malucha w trakcie burzliwej pogody. Mówcie, co chcecie – one po prostu nie przepuszczają wody! Litości, kto lubi mieć przemoczone buty?

3.       Marynarki
Nastolatce nie wolno było być elegancką. Podczas różnorodnych uroczystości szkolnych dało się zauważyć nieoficjalny konkurs na najbardziej zbereźną lub buntowniczą stylizację, czyli w grę wchodziła koszula w stylu Britney, albo bluza z kapturem. Ile bym oddała, żeby móc swobodnie chodzić po szkole w marynarce bez obawy, że zostanę nazwana kujonem.

4.       Czapki
Jakie to niesprawiedliwe, że nam nie wolno było nosić nakrycia głowy, chyba, że była to czapeczka z daszkiem. Wszelkie wełniane czapy należało ściągać w bezpiecznej odległości od budynku szkolnego, a najlepiej zaraz poza zasięgiem wzroku rodziców. Teraz nastolatkom ciepło i nie muszą się za to wstydzić.

5.       Naturalne włosy
Loki za moich czasów były prawdziwym wyznacznikiem obciachu i niedbałości o siebie. Każda szanująca się nastolatka do szkoły chodziła wraz z prostownicą do włosów, którą prasowała je co przerwę na tak zwanego ulizusa. Teraz nie trzeba ich nawet czesać, wystarczy związać w niedbałego kucyka, a im bardziej frywolny, tym lepszy. Ile czasu, prądu i nerwów można zaoszczędzić…

6.       Brak makijażu
Wierzcie lub nie, mam nastoletnią siostrę , ona ma koleżanki i żadna się nie maluje. Ba, im naturalniejszy look tym lepiej. Makijaż jest passe.

7.       Trampki
Tylko frajerzy przebierali buty na trampki. Nic dodać, nic ująć. Obecnie niektóre modele są droższe niż kolacja w Wierzynku. Osobiście chętnie przeszłabym się ponownie po korytarzach szkolnych w moich czerwonych trampach z krokodylem.

8.       Styl „mam wyj*bane”
Ileż my się to musiałyśmy starać. Jakież musiałyśmy być kolorowe, wyjątkowe, niepowtarzalne. Dziś największe wzięcie ma dziewczyna w białym, rozciągniętym t-shircie i dżinsach.

9.       Możliwość zakrywania pokaźnego brzucha
Można zaoszczędzić sobie przykrego widoku wystającej zimowej oponki spod przykrótkiej bluzeczki, która niestety była obowiązkowym elementem dyskotekowej stylizacji. Dzięki ci modo za tę możliwość!

10.   Dużo i Tanio
Podczas, gdy ja musiałam płaczem i krzykiem zabraniać mamie wchodzenia do ciucholandów, czy kupowania ubrań na bazarkach, to dzisiaj jest to na porządku dziennym, a wręcz zabiegiem pożądanym. Dawniej liczyły się dwie rzeczy: cena i logo. Jedno i drugie im większe tym lepsze. Miesiącami zbierało się na upragnioną bluzę Nike lub oryginalne dżiny Levis’a.

  Poniżej młodzieńcza ulubiona stylówka: czapka z zagiętym daszkiem firmy Nike, frotka na nadgarstku, obcisła, przykrótka bluzeczka z kapturem, odsłaniająca brzuch dodatkowo ozdobiony zmywalnym tatuażem w obszarze pępka oraz spodnie dzwony biodrówki. W kadrze nie załapały się niestety dopasowane kolorystycznie sandały - firmy Nike (powinni mi zapłacić za takie lokowanie produktu).



  Pomimo obecnego szaleństwa modowego cieszę się, że nareszcie mogę myśleć, w czym jest mi wygodnie, a nie o tym, co spodoba się innym ludziom. Od tego są szafiarki ;)


  Na dowód zjednoczenia się z obecnymi nastolatkami, postanowiłam poczuć się jak one i przywdziałam jedną z modniejszych czapek sezonu. Okazało się jednak, że jestem starsza, niż myślałam, bo zbagatelizowałam niepozorne białe cyferki, które to okazały się być datą urodzin jednego z idoli...

Jak się okazuje czasami lepiej wiedzieć, co w modzie piszczy ;) 

10 komentarzy:

  1. Czytając to przeniosłam się w czasy podstawówki... :) aż się rozmarzyłam... tak, było się taką małą dresiarą :P
    pamiętam też, że miałam takie zielone leginsy w 101 dalmatyńczyków! a jakich chłopców się wtedy miało...? Jak nie byłaś ze Skate'm z krokiem w kolanach to nie byłaś modna! :D ale było w tych czasach coś magicznego, ciekawego... a może to sentyment? miło wspominam te czasy :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Z jednej strony się zgadzam, w czasach naszej młodości, czyli nie ukrywajmy przynajmniej z 10-15 lat temu;), trendy były bardziej rygorystyczne - obcisłe spodnie? nie! trzeba nosić zupełnie niepraktyczne w zimie dzwony! długa bluzka/kurtka/sweter? nie! to brak gustu i obciach, lepiej marznąć i dygotać z zimna. Było ściśle określone co można a czego nie powinno się nosić, dzisiaj mamy większą dowolność, z resztą nie tylko w kwestii mody:) Zgadzam się z tym, że moda dziś jest bardziej łaskawa, ale tak się składa, że mam młodszą siostrę i obserwuje jak bardzo ważny dla niej jest wygląd zewnętrzny, ciuchy i o zgrozo makijaż, gdzie mnie w wieku 13 lat wystarczał podkradany mamie tusz do rzęs (jak się udało i nie zauważyła) i pomadka nivea. Młoda nie dość, że nie może wyglądać podobnie do kogokolwiek na świecie, bo MUSI BYĆ ORYGINALNA, to kradnie ciuchy wszystkim domownikom, żeby osiągnąć ten cel i wybrzydza, szuka, grzebie, tego nie włoży tamto niemodne (jak każda nastolatka, nic się nie zmieniło). Ok nosi się teraz wygodne rzeczy, tak jak mówisz legginsy, swetry over-size, w których czujemy się bardziej komfortowo, ale teraźniejsze nastolatki także są ofiarami mody, wszechobecne air maxy, czapeczki z daszkiem (nadal trendy;)), parki, legginsy galaxy lub z kotami, być może nie tak widoczny ale dużo bardziej zaawansowany makijaż (tak jak mówię, ja malować zaczęłam się w liceum, a od czego jest róż i bronzer dowiedziałam się na studiach i wydaje mi się, że nie byłam w tym odkryciu osamotniona, bo tak samo było w przypadku moich najbliższych koleżanek). My tak bardzo tego nie odczuwamy, ale gimnazja są teraz rewią mody, niektóre dziewczynki (o ile można tak o nich powiedzieć) są wystylizowane w każdym szczególe! łącznie z kolorowymi włosami i paznokciami (w naszych czasach nie do pomyślenia), do tego stopnia, że idąc na wywiadówkę siostry zastanawiałam się czy to na pewno szkoła gimnazjalna:)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To akurat prawda, że moda jest na czele wartości nastolatków. Moja siostra co prawda się nie maluje, ale ubrania dobiera godzinami, wyszukuje na allegro najnowsze hity sezonu, a także krytykuje moje wybory ubraniowe dość dosadnie ;D Koty, galaxy i te wszystkie "gimbarskie" dodatki trochę mnie przerażają, hahahaha. Nastolatka nie różni się wiele od dorosłej kobiety. Wszystko prawda, prawda, prawda... Ale chciałabym móc przemycić do naszych gimnazjów kalosze i CZAPKI! Bo faktem jest, że im przynajmniej nie odmarza tyłek i nerki na minus 30 w zimie ;D

      Usuń
  3. Wiecie co...? Mnie się wydaje, że mówimy tu o takim wieku gdzie niezależnie od pokolenia zabiega się o przynależność do grupy rówieśniczej. I niezależnie od mody będzie się chciało "pasować". Wracając do mody - tak sobie pomyślałam, że rzeczywiście te "dzwony" jakże modne, były takie niepraktyczne! Zapomnij o pięknych kozakach, botkach... Chociaż ja w pewnym momencie opanowałam składanie nogawki na tzw. kopertę tak, by schować spodnie do kozaka, ale nie było to wygodne :P a wysokie obcasy? Buty tylko do szpica! I spróbuj tu iść nie zahaczając "noskiem" o podłoże :D
    A dziś w pracy widziałam dziewczynę w wieku 12 lat z kolczykiem w brodzie!!! Byłam w szoku! Aż dziwnie wyglądała... Zupełnie to nie pasowało do jej młodziutkiej, jeszcze nawet mało kobiecej twarzy. Czasy się zmieniają. Ale tak będzie zawsze :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też robiłam zakładkę w dzwonach ;D Buty do szpica nosiłam jeszcze w liceum... A kolczyk w brodzie wygląda jak pryszcz! W nosie też, chociaż taki mi się kiedyś marzył...

      Usuń
    2. A pamiętasz takie kolczyki na magnes????? :D przypomniały mi się ;)

      Usuń
    3. Oczywiście. Ale nie trzymały się na nosie...

      Usuń
  4. Te brzuchy na wierzchu dadzą o sobie jeszcze znać na starość :-P. Aż mnie lędźwie na samą myśl bolą od przewiania !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja jeszcze pamiętam, że rozpinałam kurtkę, bo nie mogła być zapięta pod szyję... Równie dobrze mogłam w ogól nie ubierać tej kurtki ;)

      Usuń